wtorek, 2 października 2012

Gdzie jest Donald? I kim jest "pan profesor"?

Na pierwsze pytanie nie odpowiedzą najstarsi Indianie. Najwyraźniej miłościwie nam panujący, po męczącym okresie wakacyjnym, zrobił sobie urlop, gdyż opozycja panoszy się niemiłosiernie i w reżimowych, i tych mniej, mediach. Wiadomo, że każdy potrzebuje odpoczynku, wszak lenistwo męczy najtwardszych (z nieznanych powodów miałem ochotę napisać "lewactwo" - chyba już zaczynam odczuwać atmosferę nadchodzących i minionych patriotycznych pochodów). 
Tymczasem PiS zapowiadał bombę, a rzucił niewybuch. Pan profesor Gliński, (który w przeciwieństwie do pań Staniszkis czy Pawłowicz rzeczywiście jest profesorem), dał się najwyraźniej ponieść wywrotowym hasłom "prawdziwej prawicy". Przypominam, że na pochodzie niedzielnym (tu słowa gratulacji dla organizatorów, gdyż udało się zebrać znacznie więcej osób niż choćby 11 listopada roku poprzedniego) padały ze strony PiSu wykluczające się hasła. Najpierw mówiono o redystrybucji i apelowano do klasy robotniczej (znanej też, jako związkowcy) o wsparcie, by po chwili skandować "precz z komuną"; później pan przewodniczący Duda potwierdził, że cała Solidarność poprze PiS i Solidarną Polskę, by po chwili dodać, że Solidarność jest apolityczna. Odpowiedź nie była zbyt gorliwa: gdy organizatorzy zaczęli śpiewać Mazurka, tłum dołączył gdzieś pod koniec refrenu. Ale wróćmy do pana profesora.

Pan Gliński został wybrany na kandydata na premiera ponieważ podobno jest znany, lubiany i szanowany. Ani ja o nim szczerze mówiąc nie słyszałem (nic w tym dziwnego, każdy student w tym kraju może wymienić kilku znanych profesorów, tyle, że zwykle są oni znani wyłącznie na swojej Alma Mater), ani jego poglądy nie powaliły mnie rewolucyjnością - ot, standardowe, populistyczno-socjalistyczne hasła jakimi przesączona jest polityka w każdym kraju. Co do kwestii szacunku, jego osiągnięcia na polu socjologicznym są duże, jednak pytanie brzmi: czy kolejny humanista u żlobu może coś zmienić? Czy chcemy by socjologiczne dane statystyczne decydowały o naszej gospodarce? Cóż, nam wyboru i tak nie dane jest dokonywać - zrobią to parlamentarzyści mówiąc nie dla wotum nieufności, bo wystarczający bajzel mamy w kraju już teraz.

PS. Na dobrą sprawę, nie tylko Donek zniknął, bo i nic nie słychać ostatnio o Antonim, pierwszym wiedźminie III RP, a ledwo co był prawą ręką prezesa.
PS2. Jak nazwać partię, której program opiera się na hasłach socjalistycznych i narodowych? Narodowi socjaliści podobno są obraźliwym określeniem. I nikt im nie wmówi, że czarne jest czarne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz